niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 4


Hermiona powoli otwierała oczy. Usłyszała stukanie w szybę. Zobaczyła śnieżno - białą sowę. Była to Hedwiga czyli Harry przysłał jej wiadomość. Wstała ostrożnie nie chcąc budzić Freda, który tak słodko spał. Wpuściła sowę, dała jej przysmak i odczepiła list. Zaczęła czytać :


Droga Hermiono ! 

Jak się czujesz ? Wiem, że jest ci przykro z powodu tego, że Ginny i Ron oraz George się od ciebie odwrócili. Nie obwiniaj się o to. To nie jest i nigdy nie była twoja wina. Oni w końcu zrozumieją, że popełnili błąd. Proszę cię odpisz, martwię się. 


  Harry

Hermiona starała powstrzymać łzy. Jednak nie udało jej się. Na tej samej kartce odpisała :


Drogi Harry !

Czuję się dobrze. Harry, oni nie zrozumieją, że to ich błąd. A nawet jeśli, mi to jest już obojętne. Życie powoli traci sens, jednak mam jeszcze Ciebie i Freda, który teraz jest ze mną. 
Hermiona

Dziewczyna przypięła list do nóżki sowy, a ona wyleciała przez okno. Dziewczyna spojrzała na Freda, i wyszła po cichu z pokoju nie czekając na odpowiedź od jej czarnowłosego przyjaciela. 
Zeszła po schodach. Było już późno, bo w pokoju nie było nikogo. Jednak w fotelu siedział ktoś kto dopiero teraz się ujawnił. Był to Harry. Szatynka bardzo chciała przemknąć nie zauważalnie, i tak też się stało. Wyszła przez dziurę w portrecie i zniknęła w ciemnościach, nie miała ze sobą różdżki. 

                                                                           ~.~

Fred obudził się. W pierwszej chwili myślał, że obok niego będzie Hermiona jednak nie było jej w pokoju. Wstał i zszedł po schodach do pokoju gryfonów. Zastał tam Harry'ego, który czytał list od Hermiony. Był bardzo przygnębiony. Fred również go przeczytał i przestraszył się. Zerwał się na równe nogi i pobiegł przez ciemne korytarze zamku. Szukał jej z dobrą godzinę. Znalazł ją na wierzy astronomicznej, siedziała na barierce. Rudowłosemu biło szybko serce, ze strachu. Złapał ją od tyłu w  talii i ściągnął z barierki. Ona pisnęła, z zaskoczenia. Odwróciła w jego stronę. Spojrzała na niego przestraszona, lecz się uspokoiła. Fred uśmiechnął się delikatnie i powiedział :
- Hermiona, płakałaś .? Nie jesteś niczemu winna.! - powiedział Fred po cichu.
Usłyszeli czyjeś kroki. Rudowłosy nie zastanawiając się chwycił szatynkę za rękę i oby dwoje schowali się za kotarą. Kroki ucichły. Było słychać dziewczynę i chłopaka.
- Draco ! Nie możesz tego zrobić ! Mimo wszystko, to była i być może nadal będzie.! - powiedziała dziewczyna
Hermiona rozpoznała ten głos. To głos jej dotychczasowej przyjaciółki, Ginny.
- Jak to.?! Może nadal będzie.?! Miałaś ją zostawić.! - krzyknął Draco ze złością.
- Ale to nie jest takie łatwe.! - powiedziała Ginny
- Chcesz być ze mną czy nie.? - syknął Draco.
- Oczywiście.! Ale czemu ona ci tak przeszkadza .?! - wrzasnęła Ginny już wyraźnie zdenerwowana.
- Jest szlamą.! A teraz posłuchaj mnie.! Jeśli chcesz ze mną być, musisz wypić ten eliksir.! - syknął przeraźliwie Draco. W jego głosie było słychać tryumf.
- Co się stanie jeśli go wypiję.? - spytała podejrzliwie rudowłosy
- Zapomnisz. O tym, że w ogóle ją znasz, tą nie wartą nic uwagi, szlamę. - powiedział blondyn wyraźnie szydząc z Hermiony.
- Nie.! Zbyt długo ją znam .! - krzyknęła Ginny i zaczęła szlochać.
- Jeśli tego sama nie zrobisz ja cię do tego zmuszę. - powiedział ostro blondyn - Wymarzę ci pamięć, wiesz, że Snape da mi eliksir jaki zechcę.
- Nie, zrobisz tego.! - powiedziała z nie dowierzaniem Ginny.
- Właśnie, że zrobię. A teraz chodź. - powiedział i razem z Ginny zszedł po schodach.
Fred razem z Hermioną wyszli z ukrycia. Byli w szoku. Ginny chce być z Draconem razem. A on coś przeciwko Hermionie knuję. Zeszli nie odzywając się po schodach. Reszta drogi minęła szybko. Usiedli w pokoju wspólnym.
- Miona, obiecaj mi, że nie będziesz się obwiniać za to co się stało. - powiedział Fred patrząc na dziewczynę.
- Nigdy, Fred. - powiedziała szatynka wstała i podeszła do Freda.
Pocałowała go lekko w policzek i pobiegła na górę. Rudowłosy, przyłożył rękę do policzka. Wiedział, że tej chwili nigdy nie zapomni.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Och. skończyłam.!
Wiem krótki jak cholera ale chcę potrzymać was w nie pewności.
Dziękuję, za komentarz ;)






sobota, 16 marca 2013

Rozdział 3


Hermiona, cały dzień spędziła z Fredem w swoim dormitorium. Nikogo oprócz nich nie było, a więc mogli żartować, śmiać i wygłupiać się. Tańczyli i wirowali po całym pokoju. Śmiali się do łez. Nie przejmowali się jakie będzie jutro ani za kilka dni, czy godzin. Zapomnieli o wszystkich problemach. Po długich piruetach i obrotach upadli na podłogę, śmiejąc się dalej. Po chwili przestali, i spojrzeli sobie w oczy. Hermiona w oczach Freda zobaczyła troskę, śmiech i radość. Fred natomiast w oczach szatynki które błyszczały od śmiechu i radości zobaczył żal, smutek i cierpienie. Może i była teraz szczęśliwa, jednak jej oczy mówiły co innego. Rudowłosy posmutniał również, jednak starał się tego bardzo nie pokazywać aby jeszcze bardziej nie dołować szatynki. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego, i zamknęła oczy. Wzięła głęboki wdech. Chłopak widząc, że Hermiona mimo smutku w oczach jest teraz szczęśliwa, przyciągnął ją do siebie przytulił. Szatynka otworzyła swoje wielkie czekoladowe oczy i uśmiechnęła się jeszcze bardziej promiennie, tak jakby wypiła Felix Felicis. Rudowłosy też się uśmiechnął. Dziewczyna wtuliła się do jego torsu. Jej oddech stał się miarowy i spokojny. Fred widząc jak się uspokaja po ich szaleństwach, przymknął oczy. Jednak był zmęczony i tak jak szatynka zasnął.


                                                                        ~.~

( Z perspektywy Harry'ego)

Siedziałem w pokoju wspólnym wraz z Ginny i Ronem. Pisali wypracowanie na dwie rolki pergaminu dla Snape na temat eliksiru, dzięki któremu można być szczęśliwym przez 24 godziny. Tak zwany Felix Felicis. Harry skończył już to wypracowanie. Widział butelkę, na zajęciach i wiedział jakie są właściwości eliksiru. Zastanawiał się, co teraz robi Hermiona. Pewnie siedzi w swoim dormitorium, i uczy się. Ale nie był tego pewien. Miał tylko nadzieję, że nie wylewa tony łez i nie obarcza się problemami i nie obwinia się, że to jej wina. Harry nigdy by nie powiedział, że Hermiona jest szlamą. Jednak, kiedy usłyszał te słowa od swoich przyjaciół, zamarł. Teraz nie był w stanie się do nich odzywać i swobodnie rozmawiać. Rozmawiał z nimi tylko jeśli miał im coś przekazać, lub był z nimi w grupie. Tak to, omijał ich szerokim łukiem, jednak to nie było takie proste. Ginny skończyła już pisać wypracowanie i podeszła do Harry'ego.
- Harry przejdziemy się ? - spytała Ginny z lekkim uśmiechem na twarzy i ustach.
- Wiesz, nie mam ochoty. - powiedział Harry unikając jej wzroku - Muszę napisać list.
Wstał i nie patrząc na Ginny, wszedł po schodach na górę. Z tym listem to było kłamstwo, chociaż czemu miałby nie napisać listu ? Napisze go do Hermiony.
Wszedł do dormitorium. Na jednym z łóżek siedział Neville, który czytał podręcznik do Zielarstwa. Był to jego ulubiony przedmiot. Harry'emu czasem wydawało się, ze powinien trafić on do Hufflepuff'u, ponieważ puchoni zawsze mieli smykałkę do tego przedmiotu. Jednak Neville może i był niezdarny ale czasami miał w sobie odwagę powiedzieć swoje zdanie do kogoś starszego albo po prostu do Dracona Malfoy'a. Nawet raz się z nim pobił właśnie w obronie gryfonów.
- Cześć Neville. - powiedział Harry i wziął czysty pergamin oraz pióro.
- Cześć - powiedział chłopak i zaczął ponownie czytać.
Harry zaczął pisać :

Droga Hermiono ! 

Jak się czujesz ? Wiem, że jest ci przykro z powodu tego, że Ginny i Ron oraz George się od ciebie odwrócili. Nie obwiniaj się o to. To nie jest i nigdy nie była twoja wina. Oni w końcu zrozumieją, że popełnili błąd. Proszę cię odpisz, martwię się. 


  Harry

Czarnowłosy przypiął list do nogi Hedwigi i wypuścił ją przez okno. Pozostało mu tylko czekać na odpowiedź. 




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No mam nadzieję, że się podoba ;) 

Zachęcam do komentowania :D 

Rozdział 2




Hermiona leżała, cały czas na swoim łóżku. Płakała. Na szczęście w dormitorium nie było nikogo, więc mogła płakać.
Było jej żal samej siebie. Ale najbardziej teraz chciała o wszystkim zapomnieć. Postanowiła wyjść na błonia. Sięgnęła po chusteczki, otarła łzy, wzięła torbę i wyszła. Zeszła po schodach nie patrząc na innych. Chwilę potem znalazła się na błoniach. Usiadła pod drzewem, wyjęła książkę i zaczęła czytać.
Jednak nie dane jej było kontynuować. Usłyszała tylko zaklęcie "accio książka". Książka wyrwała jej się z rąk, i pofrunęła w stronę, pewnego przystojnego rudzielca. Z pewnością był to Fred. Hermiona spojrzała się na niego i wstała.
- Mógłbyś mi ją oddać.? - wskazała na książkę.
- Miona, chodź na spacer zostaw , książkę. - powiedział Fred i złapał ją za rękę.
- Fred, nie mam ochoty. - powiedziała znudzona szatynka.
- Miona. Nie daj się prosić.
Szatynka westchnęła. Ruszyła w kierunku jeziora, ramię w ramię z Fredem. Panowała cisza jednak, dwójce Gryfonów to nie przeszkadzało. Doszli do jeziora i usiedli na ławce.
- Hermiona, dajesz sobie jakoś radę ? Z tym wszystkim ? - spytał Fred
- Czuję się okropnie. - powiedziała dobitnie szatynka
- Nie obwiniaj, się za to. Niczemu nie jesteś winna. - powiedział rudowłosy - Oni są zagubieni, nie widzą nic innego poza czystością krwi.
- Przynajmniej ty i Harry jeszcze nie zwariowaliście, na punkcie krwi.
- Jedziesz do nas na wakacje ?
- Nie. Nie jestem zaproszona. Zresztą do was chyba pojadą Lavender i Parvati.
- Miona a gdybym ja cię zaprosił ? - spytał Fred patrząc szatynce w oczy.
- Wiesz.... Ale co powie wasza mama ? - spytała nie pewnie szatynka.
- Wie, o tym, ze Ginny i George, Ron się tak zachowują. Jest na nich bardzo zła, ale chce abyś przyjechała.
- Sama nie wiem. To głupi pomysł . - powiedziała szatynka odwracając głowę.
Fred objął brązowooką ramieniem i powiedział : - Ginny myśli, ze nie przyjedziesz. Chce zaprosić Lavender i Parvati. Jednak jeszcze tego nie zrobiła. Z tego co wiem, Lavender obgaduje Ginny za jej plecami z Krukonami. Luna mi to mówiła. A Parvati obgaduje ją z Puchonami, słyszałem też, że Lavender nie ma zamiaru jechać do Nory bo chce spędzić wakacje z Parvati. A więc możesz jechać.
- To i tak nic nie znaczy. Ginny nie chce ze mną rozmawiać. George i Ron również.
- Miona nie daj się prosić. - powiedział Fred i zrobił słodką minkę.
- Och. No niech będzie. - powiedziała Hermiona przewracając oczami.

Rozdział 1




                                                                   Hermiona po skończonych zajęciach poszła się przejść. Wyszła na błonia i poszła przed siebie. Usiadła pod drzewem. Dziś już piątek. Cały weekend wolny a ona i tak będzie odrabiać tylko i wyłącznie prace domowe. Jednak postanowiła, że nie będzie wyręczać w tym swoich dotychczasowych przyjaciół. Kto wie czy oni w ogóle o niej zapomnieli.? Dla Hermiony strata przyjaciół była czymś czego obawiała się najbardziej . Wiedziała, że to kiedyś nastąpi. Ale nie spodziewała się tego jeszcze miesiąc przed wakacjami. Już wcześniej planowała razem z Ginny, że przyjedzie do Nory, na całe dwa miesiące. Miały rozmawiać o chłopakach, jednak Hermiona jakoś nie chciała o tym rozmawiać. Ginny była zakochana w Harrym a on w niej. Odwzajemniona miłość. Oni na pewno będą razem. Pasują do siebie. Wszyscy to wiedzieli. Hermiona jednak wolała porozmawiać o spędzonych dniach, powspominać chwile spędzone z rodziną Weasley, ich wszystkie przygody z Voldemortem. Teraz to wszystko stało się jakieś nie realne. Łzy popłynęły po jej policzkach. Widząc jednego z bliźniaków otarła szybko łzy i wzięła podręcznik udając, że czyta. Chłopak usiadł obok niej. Ona odsunęła się i dalej nie zwracała uwagi na niego. Chłopak westchnął.
- Miona.
- Tak ? - wychyliła głowę z nad książki.
- Przepraszam, za Ginny, Harry'ego, Rona i Georga. On po prostu ...
- Nie przepraszaj. A najlepiej powiedz o co im chodzi.
- Pamiętasz, jak nie poszłaś na mecz ? Wczoraj ? - zapytał Fred badając wzrokiem dziewczynę
- Tak. I ? - spytała dziewczyna, jednak wciąż nie patrząc na chłopaka.
Fred wziął książkę szatynki i odłożył na bok. -  Oni. Już cię... no jak by ci to powiedzieć.... chodzi o to, że urodziłaś się w rodzinie mugolskiej.... i no... chodzi ....
- Och, no wykrztuś to z siebie !
- Chodzi o to, że jesteś mugolem. Tylko jedynie Harry, cię jeszcze broni, że to nic złego. Reszta nawet nie chce tego słuchać. Ja z nimi nie mogę już przebywać. Oni mnie denerwują.
Miona nic nie odpowiedziała, szybko zebrała swoje książki. Wstała.
- Fred. To już niczego nie zmieni. Ja ich nie chcę znać ! - krzyknęła i pobiegła w stronę zamku, gubiąc przy tym książki. Wpadła do zamku i osunęła się pod ścianę. Zaczęła płakać.

piątek, 15 marca 2013

Prolog




                                                                             Postanowiłam pisać opowiadanie o Fremione :)
Tak na prawdę to Wiki f , która teraz znikła to Wiktoria Gorgoń.!

Nie zanudzam tylko zapraszam na prolog .

~~~~~~~~~~

Hermiona siedziała w pokoju wspólnym Gryfonów. To już ostatni miesiąc w tej szkole, ponieważ zbliżają się wakacje. Pisała teraz wypracowanie dla Snape'a . Aż na 2 kartki pergaminu. Jednak Hermiona, napisała trzy.
Do pokoju wpadł George.  A za nim Harry i Ron. Widać, że byli na meczu Quidditcha. Puchoni przeciwko Ślizgonom. Usiedli na kanapie, i zaczęli rozmowę. W ogóle nie zwracali uwagi na Hermionę, która już dawno skończyła pisać. Po chwili wpadła Ginny wraz z Angelina, Katie oraz Lavender.
One również usiadły obok chłopaków. Śmiali i rozmawiali w najlepsze. Hermiona poczuła się jakby była odtrącona lub jakby nie pasowała do tego towarzystwa. Zawsze myślała, że może na nich polegać , zawsze może z nimi porozmawiać. Teraz jednak kiedy patrzyła na ich wesołe twarze, które nawet na nią nie spojrzały, choćby przez ułamek sekundy, pomyślała, że jest tutaj tylko od odrabiania prac domowych albo o  wyjaśnianie tematu. Poczuła ucisk w sercu, żal i złość na samą siebie, że daje się tak traktować. Wstała i weszła po schodach. Zamknęła się w dormitorium. Położyła się na łóżku i od razu zasnęła.

                                                                                 *.*
Hermiona powoli otwierała oczy. Przetarła je ręką i wstała. Słońce dogrzewało, jednak lekki wiaterek było widać. Wzięła czyste cichy i poszła do łazienki. Zdziwiła się trochę, bo w dormitorium była tylko Parvati, a Lavender pewnie została na dole. "  A może nocuje w pokoju Ginny ? Nie. - pomyślała Miona. Jednak wszystko było możliwe. Po niecałych 10 minutach wyszła, odświeżona. Spakowała książki i zeszła do pokoju wspólnego. Nikogo ze swoich przyjaciół nie zastała. Poszła w kierunku Wielkiej Sali. Usiadła z dala od bliźniaków i Ginny oraz reszty Gryfonów. Usiadła obok Nevilla, który przeglądał podręcznik do Zielarstwa. Uśmiechnęła się do niego a ten odwzajemnił jej uśmiech. Nałożyła na sałatkę i zaczęła ją powoli przeżuwać. Nalała soku dyniowego.
- Hermiona, czemu nie siedzisz z Ginny i bliźniakami ? - spytał Neville
- Wiesz, oni w ogóle nie zwracają na mnie uwagi. Jakby mnie tu w ogóle nie było. - odpowiedziała, ze smutkiem Hermiona
- Och. Szkoda, że cię tak odtrącają. - powiedziała Neville. - Z kim siedzisz na Zielarstwie ?
- Nie wiem. Pewnie sama. Wiesz Neville muszę już iść. Zobaczymy się potem.
Wstała i wyszła z Wielkiej Sali.